środa, 21 lipca 2010

Dziś jesteśmy świadkami dyskusji na temat aborcji


Dziś w XXI wieku, wydawało by się, że w cywilizowanym świecie toczy się dyskusja na temat dostępu do aborcji.
Liberalny świat otacza nas zewsząd propagandą wolności i równości wobec prawa. Wszelkiej maści siły polityczne próbują walczyć o sprawiedliwy i wolny świat. A jednym z praw tego świata miało by być mordowanie najsłabszych i niestanowiących o sobie. Legalne zabijanie dzieci nazywane aborcją ( z łaciny abortio -poronienie) miało by być , jak twierdzą ruchy lewicowe i feministyczne, warunkiem wolności kobiet. Każdy akt sprzeciwu, wobec próby legalizacji tej zbrodni jest nazywany „zacofaniem”.
Ruchy pro aborcyjne w Polsce używają argumentu, iż takie prawo jest warunkiem przynależności do cywilizowanego świata. Każdy przeciwnik aborcji jest przeciwnikiem rozwoju, wolności i równouprawnienia kobiet. Często słyszymy również, że nienarodzone dziecko to nie człowiek, pozbawia się go człowieczeństwa suchymi definicjami i nazwami typu: zarodek, embrion …
Polskie prawo dopuszcza jednak aborcje w trzech przypadkach- zagrożenie życia i zdrowia matki, możliwość wydania na świat upośledzonego dziecka oraz gdy dziecko pochodzi z gwałtu.
Każdy katolik powinien być całkowitym przeciwnikiem aborcji i nie dopuszczać jej w żadnym przypadku. Stanowisko kościoła jest jasne, należy chronić życie od chwili poczęcia do naturalnego zgonu. Stąd też częste ataki ze strony środowisk aborcyjnych na Kościół katolicki.
Ojciec św. JP, 2 określił aborcje mianem “holokaustu, dokonującym się za przyzwoleniem demokratycznie wybranych władz”. Porównanie aborcji do holocaustu jest niezwykle trafne. Niemcy, jak jesteśmy uczeni, zamordowali 6 milionów Żydów oraz wiele milionów przedstawicieli innych narodów. Przez aborcje rocznie ginie 40 milionów istnień ludzkich. Komu na rękę jest wymordowanie przyszłych pokoleń ? Powiem tak, Adolf Hitler promując w Rzeszy wielodzietność całkowicie udostępnił prawo do aborcji kobietom na ziemiach okupowanych przez jego armie.
Feministki również mają wiele wspólnego z barbarzyństwem nazistowskim. Niemcy mordowali kobiety i dzieci innych narodowości z przekonaniem, iż jest w nich brak cech ludzkich, są pod ludźmi. A jak wspominałem, zwolennicy aborcji nie uważają dziecka w łonie matki za człowieka. Kiedyś do eksterminacji używano broni, miejscem eksterminacji były obozy i komory gazowe. Dziś jest to przyjemny gabinet lekarski, a za narzędzie zbrodni służą narzędzia chirurgiczne. Lecz jak możemy dziś zauważyć trafne porównanie z hitlerowskimi zbrodniarzami jest mową nienawiści. Ludzie zostali już tak zaślepieni, że nie dostrzegają w promocji aborcji mowy nienawiści, lecz uważają, że jest to cecha obrońców życia. Aborcja nie jest wolnością dla kobiet. Tak jak morderstwo nie jest cechą wolności żadnego człowieka.
Kobieta, która z jakiś przyczyn nie może lub nie chce wychowywać swojego dziecka, może oddać je zaraz po porodzie, wówczas istnieje szansa iż dzieci te zostaną wychowane i obdarzone uczuciem. Ktoś mógł by powiedzieć, że nie każde dziecko czeka adopcja, ale kto dał nam prawo decydowania o życiu lidzkim ? Jak możemy w imię tak naprawdę własnej wygody pozbawiać życia jakiejkolwiek istoty ?
Jak powiedział kiedyś Ronald Regan, „Zauważyłem, że wszyscy którzy popierają aborcję zdążyli się już urodzić” . Pomyślmy, czy gdyby aborcja była legalna i powszechnie stosowana nie stracilibyśmy wielu wybitnych ludzi ? Jest to tylko teoretyzowanie, lecz jeśli w przeszłości ta zbrodnia była by powszechna wielu wybitnych ludzi mogło by nie istnieć. Zabijając dziecko w łonie matki bez wątpienia zabieramy sobie ze świata jakąś indywidualność, istotę jedyną w swoim rodzaju.
Można by przeciw aborcji podać też wiele argumentów medycznych takich jak
U kobiety poddającej się aborcji od 30% do 90% wzrasta ryzyko raka piersi.
U kobiet po aborcji następuje osłabienie ogólnego stanu zdrowia, u 49% kobiet po aborcji występują zakażenia bakteryjne.
U kobiet po aborcji częściej występują poronienia (22%), porody przedwczesne, wady wrodzone noworodków, ciąże pozamaciczne, odklejenie łożyska, bezpłodność, a kolejne dzieci mają niską wagę urodzeniową.
Lecz moim zdaniem najważniejszym argumentem przeciw aborcji jest fakt, iż po zamordowaniu własnego dziecka bez wątpienia tracimy człowieczeństwo, a nawet jesteśmy podlejsi od zwierząt.
Kończąc chciałbym zacytować słowa wielkiego Polaka i ojca kościoła katolickiego:

„Walczcie, aby każdemu człowiekowi przyznano prawo do urodzenia się... Nie zniechęcajcie się trudnościami, sprzeciwami czy niepowodzeniami, jakie możecie spotkać na tej drodze.”

Rafał ONR Górny Śląsk
W dniach 20-27 lipca wystawa antyaborcyjna ma miejsce w Czechowicach-Dziedzicach na popularnym "deptaku".

czwartek, 17 czerwca 2010

Apel w sprawie śmierci Doktora Dariusza Ratajczaka

proca.pl: Apel w sprawie śmierci Doktora Dariusza Ratajczaka.

Pierwsza ofiara stalinizmu-artykuł



Pierwsza ofiara stalinizmu

Pewnego kwietniowego poranka Roku Pańskiego 1999, leżąc jeszcze w łóżku, dowiedziałem się od Żony (właśnie słuchała jakiejś rozgłośni radiowej), że jestem „kłamcą oświęcimskim". Po raz pierwszy w życiu nie zjadłem normalnego śniadania. Za wszystko wystarczyły papierosy. Tak oto „wstąpiłem do Europy" ...

Machina ruszyła. Monstrualna nagonka prasowa, uczelniane „śledztwo", wizyta u atrakcyjnej pani prokurator, wreszcie usunięcie z uczelni, zakaz wykonywania zawodu, proces sądowy, wyrok.
Przedmowa Dariusza Ratajczaka do II wydania „Tematów Niebezpiecznych" Opole 2005.

Ironiczny, nieco dowcipny w swej wymowie tekst był charakterystyczny dla lekkiego pióra Dariusza Ratajczaka, doktora nauk humanistycznych, historyka, wykładowcy i świetnego felietonisty.

Widać miał dystans do całej tej nagonki, do końca zachował „twarz".

Miał rację. Machina ruszyła. Monstrualna nagonka prasowa, która, niczym buldożer, zniszczyła wszystko co kochał, zniszczyła i upodliła człowieka, nie zatrzymała się nawet nad jego grobem.
Ale zacznijmy od początku.

Na parkingu pod opolskim Centrum Handlowym w zaparkowanym samochodzie odnaleziono zwłoki mężczyzny. Podobno nie żył już od siedmiu dni. Samochód przez te siedem dni, na niemiłosiernym słońcu, stał zaparkowany wśród setek innych aut, kryjąc w swym wnętrzu makabryczny widok - Sensacyjny news obiegł prowincjonalną wiochę zwaną Opolem.

Tego samego dnia odebrałem telefon od opolskiego dziennikarza z zapytaniem kiedy ostatnio widziałem dr Ratajczaka i czy mam do niego aktualny numer. Prośbę dziennikarza zignorowałem i o epizodzie zapomniałem aż do następnego rana.

Mając wolny dzień próbowałem wczytać się w "Kawior i popiół", lekturę zadaną mi przez jednego z wykładowców, zamiar mój skutecznie niweczył jazgot wydobywający się zapewne z głośników radia zlokalizowanego w garażu sąsiada, który graniczy z moim ogrodem.

Nagle głos spikera radiowego nadał wiadomość, że ciało mężczyzny znalezionego pod opolskim Centrum Handlowym policja zidentyfikowała, na podstawie znajdujących się w samochodzie dokumentów, jako zwłoki Dariusza Ratajczaka. Usłyszana zza pleców wiadomość przyprawiła mnie o dziwny skurcz żołądka, poczułem ciarki na całym ciele. Zrobiło mi się niedobrze.

Szybki, nerwowy przegląd stron internetowych i ... szok

W internetowym wydaniu opolskiego dodatku Gazety Wyborczej tekst autorstwa dziennikarza, który dzień wcześniej do mnie dzwonił pod tytułem: „Policja prawdopodobnie znalazła ciało kłamcy oświęcimskiego". W tym samym wydaniu reportaż o Dariuszu Ratajczaku pod tytułem: „Kłamca nie ma już siły".

Machina z impetem przetoczyła się przez zwłoki Ratajczaka, łamiąc to, czego do tej pory jeszcze nie złamała -jego życie.

Czy znałem dr Ratajczaka?

Nie.

Znałem go za to z opowiadań jego studentów.

Trzy może cztery razy byłem na jego wieczorach autorskich.

Mam książki z jego dedykacjami.

Był szczerym, uśmiechniętym facetem, niezwykle błyskotliwym, co rzadko zdarza się wśród posępnych historyków.

Zawsze miał charakterystyczny półuśmiech, który do końca nie zdradzał czy doktor żartuje, naigrywa się czy jest też śmiertelnie poważny.

Więcej o nim napisać nie potrafię.

Ostatni raz widziałem go w centrum Opola ponad rok temu.

Jechał z naprzeciwka na rowerze.

Był jakiś inny, jakby nieobecny, nie zwracał uwagi na otoczenie.

Był jakby w innym świecie, ale za to z nieodłącznym półuśmiechem.

Być może ten zamknięty, inny świat był jego swoistą samoobroną przed światem, który, trzeba to otwarcie napisać, zgotowała mu Gazeta Wyborcza.

W książce, której lekturę przerwała mi tragiczna radiowa wiadomość o śmierci dr Ratajczaka, Kawior i popiół, komunistyczni aktywiści co jakiś czas poddawali się samokrytyce, oczyszczając tym samym sumienia z krwawych zbrodni i szykując się na kolejną dawkę czerwonych nieczystości.

Dr Ratajczak nie miał szans na samokrytykę.

Siepacze GW skazali go na śmierć w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Stalinizm powrócił.

Piasecki ONR Opolszczyzna

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Biografia kpt.Henryka Flame-wykład mgr Tomasza Greniucha w Bestwinie



W dniu 5 czerwca w Muzeum Regionalnym w Bestwinie odbył się wykład mgr Tomasza Greniucha , obrazujący postac kpt.Henryka Flame”Bartka” wraz ze strukturami VII Okręgu Śląsko-Cieszyńskiego NSZ. Młody historyk w sposób niezwykle treściwy i swobodny potrafił przedstawic biografię dzielnego partyzanta,oraz czynniki,które skłoniły,że „Bartek” i jego podkomendni zapisali tak tragiczne karty naszej historii. Przybyli goście mogli zobaczyc na prezentacji multimedialnej zdjęcia między innymi Henryka Flame”Bartka”,jego zastępców Jana Przewoźnika”Rysia”,Józefa Kołodzieja”Wichury” ,czy dowódcę samodzielnego oddziału partyzanckiego imienia”Szarego” - Antoniego Bieguna”Sztubaka”,który podlegał bezpośrednio samemu „Bartkowi”.Prawdziwym rarytasem był stenogram dziennika prowadzonego przez dowódcę tzw grupy „Śmiertelni” Zdzisława Krausa”Andrusa”,w którym opisane są wszystkie akcje grupy,ilośc broni,amunicji oraz stan osobowy.Stanowi to niezbity dowód iż oddziały partyzanckie NSZ były jak najbardziej regularnym wojskiem stojącym na straży niepodległości,suwerenności i wolności naszej ojczyzny broniącym kraj przed reżimem komunistycznym,a nie bandytami napadającymi na niewinnych ludzi i sklepikarki jak by to chcieli określac ich oponenci,którzy w dalszym ciągu stoją na straży totalitarnego terroru(a nawiasem mówiąc,żaden z nich nie pojawił się na spotkaniu,zadowalają się szkalowaniem na jakichś lichych forach pod jakimiś dziwnymi nickami,boją się wyjśc z cienia i usiąśc do konstruktywnej debaty no ale cóż tak robią ludzie mający nieczyste sumienie).
Ważnym celem i ideą podobnych spotkań jest propagowanie naszej tożsamości narodowej,tak bardzo narażonej przez zaborczą politykę UE,propagowanie naszego patriotyzmu,naszej miłości do ojczyzny.Dla wielu ludzi jest to również poznawanie rodzimej historii na nowo,która była skrzętnie ukrywana przez komunistyczne władze i w dniu dzisiejszym należy ją odkrywac od początku.
Na zakończenie chciałbym zacytowac słowa autora wykładu,które najlepiej zilustrują postac „Bartka” oraz jego podkomendnych:
„Henryk Flame urodzony w 1918 roku dorastał w pierwszym pokoleniu ,które otrzymało od losu dwadzieścia lat wolności.Właśnie te dwadzieścia lat ukształtowało pokolenia,które zapisało się tragicznie na kartach historii Polski.Byli to ludzie świadomi swych obowiązków wobec ojczyzny i narodu.Wychowanie i życie Henryka Flame jest właśnie przykładem tego pokolenia.Pokolenia „Kolumbów”,które całą swoją młodośc ,najwspanialszy okres w życiu,poświęcili w walce o wolną Polskę.Z chwilą wybuchu II wojny światowej Henryk miał dwadzieścia jeden lat,a gdy zakończył w tragiczny sposób „swoją”wojnę miał lat dwadzieścia dziewięc.Cały ten okres poświęcił walce o niepodległe państwo.On i jemu podobni mieli marzenia,żeby ich dzieci wychowywały się w Polsce,w której sami dorastali,dlatego nie złożyli broni gdy przyszło „sowieckie” wyzwolenie.On i setki innych wychowanych w Polsce międzywojennej,w lasach ,w górach i na łąkach,toczyli bezlitosny bój ,gdyż wciąż mieli marzenia, których nie potrafiła zniszczyc komunistyczna rzeczywistośc.”

czwartek, 3 czerwca 2010

Oficjalna relacja z obchodów 76.rocznicy powstania Obozu Narodowo Radykalnego


22 maja 2010 roku przez centrum Lublina przemaszerowała manifestacja Obozu Narodowo-Radykalnego, wspomaganego przez zbliżone ideowo środowiska (widoczne były m.in. flagi i transparenty Obozu Wielkiej Polski, Stowarzyszenia Białe Orły oraz Narodowego Odrodzenia Polski). Udział wzięły także osoby niezrzeszone. Pochód przyciągnął w sumie około 150-170 osób (liczba jest płynna gdyż w trakcie marszu spontanicznie dołączali przechodnie) – a zatem mniej niż na przykład obchody 11 listopada w roku 2009 w Warszawie, kiedy to ulicami stolicy przeszło ponad pół tysiąca narodowców. Spowodowane było to prawdopodobnie zmiana pierwotnego terminu obchodów oraz klęską powodzi która wielu nacjonalistów dotknęła osobiście a innych zatrzymała w drodze do Lublina jak to miało miejsce w przypadku miedzy innymi delegacji z Opolszczyzny zatrzymanej przez wezbrane wody Wisły na linii Puławy -Sandomierz.
Pochód wyruszył (zgodnie z planem) o godzinie 16.30 z Placu Litewskiego. W planie było przejście przez Stare Miasto i zakończenie zgromadzenia na Placu Zamkowym, pod pomnikiem poświęconym powstańczym oddziałom Zapory. Plan ten udał się, lecz z pewnym opóźnieniem, a to ze względu na (tradycyjną już) kontrmanifestację środowisk radykalnej lewicy (anarchistów, „antyfaszystów”, feministki, działaczy „środowisk gejowsko-lesbijskich” etc.). Grupki te najpierw zorganizowały pikietę, w ramach której rzucały kwiatami i wykrzykiwały hasła przeciwko ONR-owcom (pula tych haseł była, jak się wydaje, dość ograniczona – przede wszystkim: „Lublin miastem tolerancji”, „Idźcie stąd” i jeszcze kilka). Od pochodu narodowców oddzielał lewicę kordon policji.Zwrócić należy uwagę że 'antyfaszyści" w urzędzie miejskim zgłosili i zalegalizowali tylko pikietę statyczna . W momencie gdy tylko marsz ONR minął zbiegowisko "antyfaszystów" ci ostatni opuścili oficjalne miejsce pikiety i ruszyli korowodem za nacjonalistami co jako takie już powinno zostać uznane za nielegalne zgromadzenie.
W pewnym momencie okazało się, że „antyfaszyści” z innej grupki postanowili zablokować lubelski deptak na trasie marszu ONR w sile około 30 osób. Zasłonili się przy tym transparentem z napisem " Faszyzm nie przejdzie". Kilkukrotnie wzywani przez siły porządkowe do rozejścia się nie uczynili tego wykrzykując niezrozumiałe hasła.Uczestnicy blokady szybko się jednak zmęczyli krzykami i trzymaniem transparentu - jak jeden maż zalegli na chodniku w pozycji horyzontalnej nadal utrudniając przejście. W czasie blokady zapanowała nieco piknikowa atmosfera, a to ze względu na aktywistę ONR z megafonem, który nader ironicznie i celnie komentował protest lewicy, której przedstawiciele wybijali z kolei rozliczne quasi-afrykańskie rytmy na bębenkach.Aktywista ten powiedział miedzy innymi " Na dżwięk słów Bóg Honor Ojczyzna tamci ludzie ( tu wskazał na kontr manifę wlekącą się za nacjonalistami z tyłu) gwiżdżą i przeklinają " co postronni ludzie skwitowali brawami dla nacjonalistów. Tymczasem lewacy zgromadzeni z tyłu pochodu ONR wcześniej rzucane kwiaty zastąpili butelkami i kamieniami czemu bezczynnie przyglądała się policja.
Pochód nacjonalistów był więc atakowany z dwóch stron, do chwili gdy przednia blokada została wreszcie po długim czasie zlikwidowana( co było tym bardziej zdumiewające ze siły porządkowe na samej blokadzie były trzykrotnie wyższe niż liczba blokujących) blokujących anarchistów aresztowano osadzono w komisariatach a póżniej ukarano mandatami. W tym czasie narodowcy ruszyli dalej, a lewica (frakcja od kwiatów i bębenków) szła za nimi. Narodowcy oczywiście przez cały czas wznosili swoje hasła: „Bóg, Honor i Ojczyzna”, „Narodowe Siły Zbrojne”, „ONR” i inne.
Pod pomnikiem Zaporczyków Kierownik Główny ONR wygłosił przemówienie, w którym odniósł się do historii Polski, patriotyzmu współczesnych (i jego braku), a także do kontrmanifestacji. Warto zwrócić uwagę na fakt, że dzień wcześniej pomnik został zapaskudzony farbą przez „nieznanych sprawców”, ale wyczyścili go lokalni działacze narodowo-radykalni.
Przemówienie Kierownika Głównego zakłócało kilku młodzieńców, którzy nieopodal wywiesili prześcieradło z napisem „Faszyzm nie przejdzie”, a nawet pozwolili sobie na wulgarne atakowanie manifestantów (jeden z nich dał się nawet na moment sprowokować do odpowiedzi, ale w ogólności panował spokój i nie poddawano się prowokacjom). Zabawny był także przedstawiciel Izraela (a przynajmniej jako taki się przedstawił, krzycząc „I am Jew…!”), który zapewniał narodowców, że „fuck them all”.
Manifestacja odbiła się szerokim echem w prasie i internecie, mowa tu zarówno o mediach lewicowo-liberalnych, jak i prawicowych. Relacja z marszu ukazała się również na (znanym i lubianym?) portalu konserwatyzm.pl, a napisał ją Konrad Rękas, który zresztą był obecny na miejscu. W zasadzie jest ona zgodna z faktami, tego nie można jej odmówić, należy jednak odnieść się do niektórych wniosków czy też obserwacji pana Rękasa. Pisze on (mam wrażenie, że przybierając ton „zatroskanego starszego kolegi, doradzającego z dobrej woli młodszym działaczom”) np., że „Poważniejsza jest refleksja dotycząca pewnych słabości programowych Obozu. Pewnie, że przemówienie pod pomnikiem to nie okoliczność sprzyjająca wyrafinowanym analizom, jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że kolegom z ONR wystarcza bycie „ogólnie patriotycznymi”, tylko akcentującymi mocniej pewne kwestie.” Należy tu wyjaśnić, że ONR jest (w ogólności, a już na pewno obecnie) ruchem z założenia „ideowo-wychowawczym”, istotnie stawiającym w największym stopniu na przekazywanie pewnych wartości, pamięci i wiedzy, mniej zaś zainteresowanym tworzeniem bardzo szczegółowych, sformalizowanych „planów” i „programów”, które miałyby stanowić złotą receptę na wszelkie „realne bolączki”, choć z pewnością ich realizacja pozostawałaby w sferze abstrakcji. W końcu ONR nie jest partią, a stowarzyszeniem, zasilanym głównie przez młodzież. Oczywiście aktywiści organizacji niejednokrotnie posiadają wyraźnie określone poglądy gospodarcze i „polityczne”, ale formuła samego Obozu jest od ponad 5 lat (a licząc wcześniejszy okres działalności na zasadzie „pospolitego ruszenia” – to od bez mała 10) taka, że stanowi on środowisko możliwie szerokie i różnorodne, skupione wokół pewnych zasad, ale dające członkom wiele swobody, gdy chodzi o szczegóły – tak w kwestii formy, jak i treści. No i oczywiście rzeczywiście jest tak, jak sam pan Rękas zauważa – nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków na podstawie jednego przemówienia rocznicowego.
Po manifestacji narodowcy bawili się na rockowym koncercie patriotycznym. Co warte podkreślenia zarówno przed, w trakcie jak i po manifestacji nie było żadnych bójek awantur aktów wandalizmu ze strony narodowców nikt tez nie został zatrzymany czy choćby "spisany"
żródło:www.onr.com.pl

sobota, 29 maja 2010

25 maj 2010 - 62 rocznica mordu na Witoldzie Pileckim


Witold Pilecki-bohater Polski i Europy
Można by było zacząc w ten sposób-miejsce pochówku nieznane...ale zacznijmy od początku. Postaram nakreślic w skrócie postac bohatera,który umiłował swą ojczyznę ponad wszystko,postac Wielkiego Patrioty(tak , Wielkiego Patrioty z dużej litery).
Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 roku w Ołońcu(północna Rosja),zamordowany został 25 maja 1948 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Pochodził z patriotycznej, szlacheckiej rodziny pieczętującej się herbem Leliwa. Jego rodzina została przesiedlona w głąb Rosji za udział w Powstaniu Styczniowym. Jego dziadek Józef spędził siedem lat na Syberii. Ojciec Witolda , Julian po skończeniu studiów przyjął posadę leśniczego i zamieszkał w Ołońcu , gdzie przyszedł na świat Witold. Od 1910 roku Pileccy zamieszkali w Wilnie. Witold należał do zakazanego przez władze rosyjskie harcerstwa.
W latach 1918-1921 służył w Wojsku Polskim. Brał udział jako kawalerzysta w wojnie polsko - bolszewickiej, uczestniczył w obronie Grodna, walczył w bitwie warszawskiej, bitwie w Puszczy Rudnickiej, oraz uczestniczył w wyzwoleniu Wilna. Po wojnie zdemobilizowany podjął studia na Wydziale Rolnym Uniwersytetu Poznańskiego, oraz na Uniwersytecie im. Stefana Batorego jako słuchacz Wydziału Sztuk Pięknych.
Ponownie zmobilizowany w sierpniu 1939 roku brał udział w wojnie obronnej. Walczył w kampanii wrześniowej jako dowódca plutonu w szwadronie kawalerii dywizyjnej 19 Dywizji Piechoty Armii „Prusy”, a następnie w 41 Dywizji Piechoty na przedmościu rumuńskim. Po zakończeniu kampanii wrześniowej przedostał się do Warszawy i został jednym z organizatorów Tajnej Armii Polskiej.
Pilecki w 1940 roku przedstawił swym przełożonym plan przedostania się do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i zdobycie informacji na temat jego funkcjonowania i utworzenia tam ruchu oporu, gdyż na ten czas niewiele było wiadomo na temat warunków tam panujących. W tym celu przybrał pseudonim Tomasz Serafiński i dał się złapac w łapance. W nocy z 21 na 22 września 1940 trafił do Auschwitz tzw. Drugim transportem warszawskim. Był głównym organizatorem konspiracji w obozie(założył tam Związek Organizacji Wojskowych). Wyznaczył swej organizacji główne cele, mi: podtrzymywanie na duchu kolegów , przekazywanie współwięźniom wiadomości z zewnątrz obozu , potajemne zdobywanie żywności i odzieży oraz jej rozdzielanie , przekazywanie wiadomości poza druty KL Auschwitz , przygotowanie własnych oddziałów do opanowania obozu podczas ew. zaatakowania go z zewnątrz przez oddziały partyzanckie, z równoczesnym zrzutem broni i siły żywej(desant) . Jako pierwszy przesyłał raporty opisujące prawdziwą sytuację jaka panowała w obozie. Jako pierwszy przesłał „do świata” prawdę o ludobójstwie jakie miało miejsce w Auschwitz. Za swoją działalność konspiracyjną Pilecki jeszcze jako więzień obozu, w listopadzie 1941 został awansowany do stopnia porucznika. W kwietniu 1943 roku Pileckiemu udało się zbiec z obozu , a w listopadzie został awansowany do stopnia rotmistrza.
Brał udział w powstaniu warszawskim, w latach 1944-1945 więzień niemieckiego stalagu 344 Lamsdorf. Po wyzwoleniu stalagu walczył w 2 Korpusie Polskim we Włoszech. W pazdzierniku 1945 roku na osobisty rozkaz gen. Andersa wrócił do kraju. Prowadził działalnośc wywiadowczą na rzecz 2 Korpusu. Zorganizował siatkę wywiadowczą mającą na celu zbieranie informacji o sytuacji w Polsce i o żołnierzach polskiego podziemia przetrzymywanych i represjonowanych przez NKWD. Nie zareagował na rozkaz gen. Andersa polecający mu opuszczenie Polski, w związku z zagrożeniem aresztowaniem. Rozważał skorzystanie z tak zwanej amnestii w 1947 roku, ostatecznie postanowił jednak nie ujawniać się.
Został aresztowany 8 maja 1947 roku. Był torturowany i poniżany przez funkcjonariuszy UB. Do historii przeszły jego słowa wypowiedziane do żony podczas ostatniego widzenia w więzieniu. Powiedział wtedy: „ Oświęcim, to była igraszka”...Słowa te dobitnie obrazują do czego byli zdolni rodzimi oprawcy. 3 marca 1948 przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. „Grupy Witolda”. Rotmistrz Pilecki został oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy , posługiwanie się fałszywymi dokumentami , brak rejestracji w RKU, nielegalne posiadanie broni palnej , prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz Andersa oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP . Zarzut o przygotowywanie zamachu na procesie stanowczo odrzucił, a co do działalności wywiadowczej, to uważał ją za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera nadal się uważał. Do pozostałych zarzutów na procesie przyznał się.
Katami Witolda Pileckiego byli wcześniejsi żołnierze AK. Prokuratorem oskarżającym był major Czesław Łapiński natomiast przewodniczącym składu sędziowskiego podpułkownik Jan Hryckowian, natomiast sędzią kapitan Józef Badecki. Skład sędziowski był niezgodny z ówczesnym prawem gdyz w procesie uczestniczył tylko jeden sędzia i jeden ławnik.
15 maja 1948 Rotmistrza skazano na karę śmierci.
Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku w więzieniu mokotowskim.
Miejsce pochówku nieznane...
Rotmistrz Witold Pilecki JEST BOHATEREM NARODOWYM, BOHATEREM POLSKI. Przez lata oczerniany przez władze komunistyczne, pamięc o Nim wrzucona była w otchłań zapomnienia.
Poświęcił Swe życie dla ukochanej ojczyzny, ukochanej Polski. Wzór patriotyzmu i walki o niepodległośc.
Prawdziwą niepodległośc i suwerennośc narodu, dla którego poświęcił Swoje drogocenne życie.
Dziś można zadac pytanie. Gdzie w dzisiejszych czasach jest kształtowanie tożsamości narodowej, patriotyzmu i poczucia odpowiedzialności za ojczyznę? W dzisiejszych czasach, gdzie priorytet ma UE, która tłamsi wszelkie przejawy utożsamiania się ze swym narodem, a patriotów przedstawia w wulgarnych sloganach porównując do nazistów. Czy otumaniony naród jest zdolny do samodzielności? Nie jest zdolny!!!
Dlatego pielęgnujmy swą historię, nie dajmy zapomniec o bohaterach, postrzegajmy ich jako wzór do naśladowania.
UMACNIAJMY SWĄ TOŻSAMOŚC NARODOWĄ!!!!
Bo inaczej kiedyś znowu przeczytamy – miejsce pochówku nieznane...
CHWAŁA BOHATEROM !!!

MARSZ ONR -LUBLIN 22 V 2010


Serdecznie dziękujemy wszystkim za uczestnictwo w manifestacji. Szczególne podziękowania dla tych,którzy mimo trudnej sytuacji w kraju(powódz)zdołali dotrzec do Lublina i wziąśc udział w uroczystości.
Wszystkich zainteresowanych działalnością Ruchu Narodowego zapraszamy również na forum narodowiec.com.pl

Informujemy również, że w związku z kolejnymi dziwnymi "doniesieniami" w mediach na temat naszego przemarszu zostanie wydane sprostowanie oraz podjęte zostaną odpowiednie kroki prawne.